Podróż Czeskie betonowe pogranicze i Smrk, Świeradów i Lubomierz, Lwówek i Głogów
Niedawno otwarta kolejka gondolowa wywozi nas na Stóg Izerski. W schronisku tłok, bo pogoda wspaniała. Ogromny tłok kończy się tuż za górką. Zdecydowana większość turystów wjeżdża na górę i po godzince zjeżdża do Świeradowa. Też warto. My uciekamy przez Łącznik na czeski Smrk z metalową wieżą widokową. Choć dzień słoneczny, to jednak wiatr na wieży wyciska łzy z oczu. Ale co za widoki! W oddali widać pięknie wieżę telewizyjną na Jestedzie! Wracamy na Łącznik, skąd kierujemy się szeroką drogą w stronę rozległej Polany Izerskiej i dawnej miejscowości Drwale. Tu już pusto i przyjemnie. Cały czas pogodnie. Schodzimy do Świeradowa. Dzień jest krótki, więc na dół docieramy późno. W uzdrowisku wielu starszych Niemców i kuracjuszy. Warto dodać, że właśnie w Świeradowie rozpoczyna się znany główny Szlak Sudecki im. Orłowicza, który po prawie 400 km zawiódłyby nas do Paczkowa. Ale nie dzisiaj. Czas na kolację ...
Wracając do domu jedziemy przez Lubomierz. W znanym i ogromnym kościele, będącym ozdobą maleńkiego miasteczka trwa msza. Tuż po niej, wpadamy z aparatami fotograficznymi. Mamy kilka minut pełnej iluminacji i ciszy. Barokowy kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Maternusa robi kolosalne wrażenie. Podziwiamy freski. Kościół był niedawno poddany gruntownej restauracji. Nie mogło zabraknąć w kościele pomnika św. Wacława, króla Czech. A w ołtarzu głównym uwagę zwracają dwie szklane ... trumienki. To - trzeba przyznać - oryginalne relikwiarze Benignusa i Viktoriusa zawierające ich szkielety. Brrr.
Ostatnie ciekawostki: ten kościół nie ma wieży, a leżący po sąsiedzku, dawny klasztor Benedyktynek był podobno tak bogaty, że na pewno gdzieś w okolicy, może nawet w samym kościele?, ukryte są ogromne skarby.